Tytułem wstępu - wiza turystyczna
Jak powszechnie wiadomo, do Izraela można przybyć na wizie turystycznej, która jest wydawana niemal automatycznie na lotnisku Ben Guriona na okres 3 miesięcy. Piszę “niemal”, gdyż zdarzają się sytuacje, że komuś wydano wizę na miesiąc, albo zupełnie cofnięto z lotniska “wysyłając z kwitkiem” do domu. Jak w każdym kraju, który dba o swoje bezpieczeństwo, takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko, choć Izrael - z punktu widzenia wielu przyjezdnych, pewnie dba o to dość osobliwie.
Jeśli ktoś zupełnie zatracił się w izraelskiej rzeczywistości i zapomniał kiedy upływa termin wizy, ( ostateczna data jest zawsze umieszczona na tym niebieskim papierku, który otrzymujemy na kontroli paszportowej przy wjeździe ) nie próbujmy testować pamięci urzędników lotniska. Oni mają wszystko wpisane w system i jeden dzień opóźnienia może nas kosztować wiele problemów przy późniejszych wizytach. Ten sam papierek (niebieski lub różowy) będzie Wam również służył jako “rabat” na podatek VAT w izraelskich hotelach, więc upewnijcie się, że macie go ze sobą, bo niestety nikt na lotnisku nie podzieli się z Wami tą tajemną wiedzą. Urzędnik na kontroli paszportowej wsunie Wam papierkową wizę bez komentarza do paszportu. Łatwo ją potem zgubić jeśli nie zna się jej znaczenia:)
Na wizie turystycznej możemy jedynie i aż podróżować ale nie pracować.
Czy można przyjeżdżać do Izraela na dluzej niz 3 miesiace?
Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi. To zależy raczej od innych przesłanek. Jeśli urzędnik będzie mieć jakiekolwiek wątpliwości co do Waszej osoby, na przykład może podejrzewać, że przyjeżdżacie, żeby pracować nielegalnie, może Ci nagle powiedzieć, iż wiza owszem wydawana jest na okres 3 miesięcy w sumie, ale w obrębie roku. Generalnie przyjeżdżanie i wjeżdżanie bez wyrażonego wyraźnie powodu wzbudza podejrzenia i wznieca dodatkowe pytania. Takie zachowanie na pewno wzbudzi podejrzenia i dodatkowe pytania. Nie ma jednak ścisłej zasady stosowanej bezwzględnie. Są tacy turyści, którzy przebywają w Izraelu kilka miesięcy “przedłużając” swoją wizę poprzez jednodniowe przejście graniczne w Jordanii lub Egipcie. Taka praktyka w końcu jednak wzbudzi czyjeś podejrzenia i z pewnością skończy się “jakiegoś rodzaju przesłuchaniem” mającym na celu wykluczyć jakiekolwiek niebezpieczeństwa i niejasne motywacje. Mnie zdarzyło się wyjechać z Izraela po 3 miesiącach nieprzerwanego pobytu, a następnie wjechać z powrotem po 2 tygodniach i już kolejną wizę otrzymałam tylko na miesiąc i to tylko dlatego, że miałam w Izraelu chłopaka. W takiej sytuacji musieliśmy rozpocząć dalsze, już sformalizowane działania, żeby mój pobyt w Izraelu przedłużyć zgodnie z prawem. Decyzje wydawane na lotnisku Ben Guriona są więc uznaniowe i czasem nieprzewidywalne.
Wiza pracownicza/partnerska
Jeśli tak się pięknie w Waszym życiu zdarzyło, że spotkaliście miłość na swojej „izraelskiej drodze”, trzeba zmierzyć się z wyzwaniem o nazwie “wiza o pracę/partnerska”. To jest wiza pobytowa i pozwolenie na pracę w jednym. Wbrew pozorom, krążącym anegdotom i legendom proces ten wcale nie jest tak trudny i złowieszczy na jaki może wyglądać. Kluczem do pewnego sukcesu jest udowodnienie, że związek jest realny, a nie tylko “papierowy”. Jeśli jesteście w związku nie macie się czego obawiać. Trzeba tylko przygotować się na 2-4 miesięczny proces podczas którego warto mieć jakieś oszczędności. A najlepiej wskoczyć w tym czasie na Ulpan (szkoła języka hebrajskiego), bo jak już dostaniecie wizę, na naukę języka nie będzie właściwie czasu.
Czego potrzebujesz, aby starać się o wizę pracowniczą?
Z pewnością potrzebujesz izraelskiego chłopaka lub dziewczyny. W Izraelu polityka emigracyjna jest nieubłagana i niestety wizy pracownicze na żądanie lub na piękne oczy nie są wydawane. Jedyną podstawą do wydania pozwolenia na pracę jest udowodnienie, że jest się w związku z obywatelem Izraela. Cały wic polega na tym, że to Twój partner powinien o nią wystąpić i być managerem tego procesu. To dość naturalne - on chce Cię zatrzymać przy sobie, on zna język i panujące zasady. Twój udział na początku będzie raczej skromny, aczkolwiek niezbędny. Twój partner/partnerka powinien dowiedzieć się, gdzie znajduje się Wasz Misrad Hapnim. A znajduje się on tam, gdzie Twój partner jest zameldowany. Czyli jeśli mieszkacie w Tel Avivie, ale Twój partner jest zameldowany w Haifie - tam będzie prowadzona procedura i tam będzie Wasz urzędnik. Twój ukochany może pierwsze spotkanie umówić nawet przez telefon i uzyskać wszystkie informacje. Od pierwszego spotkania zaprawdę powiadam Wam wszystkie Wasze spotkania w Urzędzie, a będzie ich kilka będą odbywały się razem. Na pierwszym spotkaniu dowiecie się, jakie dokumenty powinniście przygotować na kolejne spotkanie i ustalicie jego termin. Wyobrażam sobie, że urzędy między sobą mogą mieć swoje drobne różnice dotyczące wyboru dokumentów, ale proces, który Wam zaraz opiszę powinien być swego rodzaju przewodnikiem. Zastosujcie się do niego, a wszystko będzie dobrze.
Kiedy jeszcze jesteś w Polsce skompletuj taką oto “świętą trójcę”: Odpis aktu urodzenia, zaświadczenie o niekaralności oraz zaświadczenie, że jesteś panną, kawalerem. Zdaje się, że nasze urzędy nie wydają takiego zaświadczenia sensu stricte. Jest natomiast taki dokument który stwierdza, że nie znaleziono informacji w Urzędzie Stanu Cywilnego o Tobie jako osobie zamężnej/żonatym.1
Te 3 dokumenty zabierz do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i odstój swoje w kolejce po apostillę, która chyba zawiera opiłki 24 karatowego złota, bo na każdy dokument trzeba wyłożyć ok 50 zł. W sumie ok 150 zł.
W Izraelu udaj się do tłumacza, który robi jednocześnie tłumaczenia poświadczone notarialnie. Najlepiej jest zrobić tłumaczenie prosto z polskiego na hebrajski. To jest koszt między 400-1000 NIS za 3 dokumenty. Zależy od firmy tłumaczącej. (mam dobry i tani adres, to pytajcie).
Na pierwszym spotkaniu z urzędnikiem otrzymacie wszystkie informacje co do czekającego Was fascynującego procesu oraz listę wszystkich dokumentów, jakie macie przygotować. Trzy powyższe już masz. Pozostałe to na przykład:
wywołane na papierze wspólne zdjęcia (najlepiej także z jego/jej rodziną, znajomymiI
listy rekomendacyjne od izraelskich znajomych, których treść ma mniej więcej poświadczać, że dany znajomy Was zna, spotykacie się razem i generalnie dobrze Wam życzy. Takich listów rekomendacyjnych może być 2-3. Do każdego dołącz kopię dowodu osobistego autora. Urzędnicy mogą pragnąć się z nimi skontaktować i szukać potwierdzenia opisanych historii.
twój partner/partnerka powinni napisać krótki opis okoliczności Waszego poznania się, jak długo to trwa, czy mieszkacie razem, ogólne rzeczy jakie o sobie wiecie itp.
jeśli kupujecie coś razem warto zbierać wspólne rachunki na oba nazwiska jak na przykład szafa z Ikei na te wszystkie letnie sukienki, które masz zamiar kupować bez końca na Allenby.
umowa na mieszkanie (może być tylko na jego/jej nazwisko choć jeśli możecie podpiszcie ją pod dwoma nazwiskami)
dowód płacenia rachunków (gaz, woda, prąd)
zaświadczenia z pracy partnera o wynagrodzeniu (nie rozgryzłam jeszcze po co im to, ale potrafię sobie wyobrazić, że ma to jakieś logiczne uzasadnienie)
zapis wspólnych rozmów czy wymiana SMS-ów - ten punkt nie musi być wydrukowany. Ich naprawdę nie obchodzi treść Waszych pełnych fiołków esemesów. Nasza urzędniczka prosiła nas tylko żeby jej pokazać, że jest ciągłość w komunikacji.
wspólne konto w izraelskim banku. To będzie raczej jego konto, do którego Ty będziesz miała dostęp. Generalnie ciężko o samodzielne pełnoprawne konto dla początkującego emigranta w Izraelu.
można być też “najlepszą uczennicą w klasie” i przynieść coś, co Wam wydaje się istotne jak na przykład faktura za opłacony Ulpan albo jakiś inny papier mający udowodnić, że swój pobyt w Izraelu traktujecie poważnie.
Z tymi dokumentami udajecie się na kolejne spotkanie, na którym wypełnicie kolejne dokumenty (od ręki) i prawdopodobnie urzędniczka do czegoś się przyczepi lub poprosi o coś jeszcze, jakiś papier, którego nie było na liście. W naszym wypadku było tak, że niektóre rzeczy mogliśmy dosłać via email.
Na trzecim spotkaniu na Waszych twarzach pojawi się promyk szczęścia na widok blado pomarańczowej naklejki i napisem VISA B1. Nie jest ona darmowa i kosztuje ok 160 NIS. Na tym nie koniec kosztów. Wraz z wizą pracowniczą trzeba nabyć wizę “out and in” czyli taką, która uprawnia Was do wjazdów i wyjazdów z kraju w trakcie najbliższego roku. Czyli z portfela wypada kolejne 160 NIS, bo nikt nie lubi siedzieć nigdzie z przymusu, a i do Polski czasem skończyć trzeba. Od tej chwili macie spokój na kolejne 10 miesięcy. Na 2 miesiące przed upływem terminu ważności wizy skontaktujcie się z Waszą urzędniczką, aby wyznaczyła termin kolejnego spotkania po upływie roku. Na kolejnych etapach będziecie już zaprawieni w boju i moje rady już Wam nie będą potrzebne:)
Dobre rady:
Relaks - proces wyrabiania wizy jest dość standardowy na warunki światowe i ma na celu zwykłe dochodzenie, czy ktoś nie próbuje oszukać systemu i tworzyć fikcyjne związki.
Izraelskie urzędniczki - nasza urzędniczka była bardzo profesjonalna i pomocna ale słyszałam z opowiadań innych dziewczyn, że trafiają się osoby przykre lub problematyczne. W takiej sytuacji trzeba uzbroić się w cierpliwość i trzymać się planu. Ostatecznie zawsze można grzecznie poprosić o rozmowę z przełożonym jeśli urzędnik komplikuje proces bez powodu.
To jest prosty proces i każdy przeciętnie ogarnięty człowiek to przeżyje.
W Izraelu co miesiąc rejestruje się setki nowych wiz dla partnerów Izraelczyków. Nie dziwcie się, że urzędnicy są podejrzliwi lub co najmniej nie są pod wrażeniem Waszego uczucia.
Pracodawcy nie chcą słuchać o Tobie jako pracowniku bez wizy. Można jednak w tzw. międzyczasie poszukać sobie prac dorywczych jako baby sitter, opiekunka osoby starszej, tłumaczenia czy inne jednorazowe prace za gotówkę. W Izraelu bardzo sprawdzają się polecenia znajomych. Rozpowiadaj i pytaj, że szukasz pracy i za chwilę będziesz miał/miała wizę. Ludzie sobie tutaj pomagają.
Powodzenia! Ihije beseder! (będzie dobrze)!