Jak przetrwać wakacje w Izraelu?
Osobiście nie lubię wszelkiego rodzaju poradników. Lubię mieć poczucie, że wszystkiego doświadczę i nauczę się sama. Takie poczucie omnipotencji jest oczywiście przyjemne i nie przysparza dodatkowej pracy, (jest raczej wersją dla leniwych), a do pewnych prawd musimy dojść na własnych błędach.
Z drugiej strony praktyczne rady oszczędzają czas, pieniądze i energię. Do Was należy decyzja, czy z tego “pseudoporadnika” skorzystacie czy nie. Ja się starałam jak mogłam:)
Moje uwagi mogą być dla niektórych mało istotne, a dla innych odkrywcze. Z poniższego artykułu dowiesz się, jak sprawić, by Twój pobyt w Izraelu był przyjemniejszy, bez pułapek, rozczarowujących sytuacji, ale też bogatszy we wrażenia, obserwacje, bezpieczniejszy, a przede wszystkim bardziej ekonomiczny.
Przygotowania do podróży – co spakować?
Jeśli przyjeżdżasz do Izraela w tzw. “sezonie”, czyli pomiędzy czerwcem a październikiem, możesz mieć pewność, że pogoda będzie nieprzerwanie słoneczna – żadnych niespodzianek. Deszcz przestał padać już w marcu i nie pojawi się ani na chwilę do października, a może nawet i dłużej – pogoda jest “jak drut”. W Tel Avivie i na całym wybrzeżu panuje wilgotny upał, więc poczucie ciągłego spocenia nie opuści Cię już do wyjazdu. Poruszając się bardziej w głąb lądu – na przykład w kierunku Jerozolimy, będzie Wam coraz bardziej sucho, a gdy dotrzecie do Morza Martwego lub na południe do Eilatu, pogoda będzie już iście saharyjska. Nie zabieraj więc ze sobą na tak zwany “wszelki wypadek” sweterka, kurtki, jeansów. Szkoda miejsca w bagażu. Zamiast tego, weź ze sobą nadmiarową liczbę zwiewnych, luźnych, lekkich ubrań. Czasami będziesz chciał/-a zmienić koszulkę 2 lub 3 razy dziennie. Lepiej mieć taką możliwość. Krem do opalania przywieź ze sobą.
Oczywiście zakup je sobie jeszcze w kraju. Ceny filtrów do opalania są tu bardzo wysokie. W Polsce możesz kupić dobre marki za tanie pieniądze. Tu możesz kupić słabe marki za spore pieniądze. Jeśli chodzi o wysokość filtra to wszystko zależy od tego, jak odporna jest Twoja skóra ale zakładam, że tak jak wszyscy mieszkańcy wschodniej Europy, masz skórę nieco wrażliwszą niż przeciętny Izraelczyk. Dlatego weź ze sobą dwa poziomy ochrony słonecznej. Na pierwsze 2-3 dni wybierz filtr w okolicach 30, a potem możesz zejść w dół nawet do 10 czy 15 SPF. Nikt nie chce przecież wrócić do domu z Izraela “biały jak ściana”- to obciach w czystej postaci! Chociaż śledząc temperatury w Polsce pewnie jesteście bardziej opaleni niż ja:)
Pamiętaj, aby do walizki włożyć kremy owinięte w jeden a nawet dwa worki foliowe. Nasz bagaż podczas podróży może być poddany różnym tajemniczym akcjom, jak na przykład rzucanie nim z prawego kąta na lewy, albo nieprzyjazne warunki w komorze bagażowej. Piszę o tym dlatego, gdyż zdarzyło mi się, że krem czy żel nie wytrzymał ciśnienia w samolocie i pękł w czasie podróży. Nie zawsze, ale zdarza się.
Wymiana waluty
Częste pytanie to gdzie i kiedy wymienić walutę. Najlepsza strategia to wymienić jeszcze w Polsce złotówki na dolary, a dolary wymienić już na miejscu na szekle, byle nie na lotnisku, ale tą mądrość już pewnie wszyscy znają. W wielu miejscach turystycznych można płacić w dolarach, z tym, że trzeba uwzględnić fakt, że restauracja czy hotel policzy sobie od tego prowizję. Z moich szacunków wynika, że dziennie na jedzenie i napoje wydasz ok 150 NIS. A jeden szekiel to 0,9 zł, czyli na nasze to jakieś 135 złotych.
W gotówce warto mieć jedynie część środków. Niemal wszędzie można swobodnie płacić kartą kredytową, poza autobusami, marketem z owocami i warzywami oraz w Jerozolimie na ulicznych straganach. Od biedy znajdziecie też kantory, które wymieniają złotówki na szekle – to już opcja dla tych, których nieźle doświadczenia wakacyjne sponiewierały finansowo, a w portfelu znajdą się jakimś cudem polskie banknoty.
Przy większych zakupach warto kolekcjonować rachunki i paragony. Jeśli zjawicie się na lotnisku nieco wcześniej – możecie odzyskać zapłaconą kwotę Vat-u, która wynosi tu liniowo 18%. Z reguły na przykład hotele dają automatycznie taką możliwość, czyli odliczają Vat wraz z check outem.
Kontrola na lotnisku w Polsce
O tej części każdej podróży do Izraela krążą już niesłychane legendy. Kilka osób kontaktowało się ze mną, żeby zapytać jak “poradzić sobie z kontrolą?”. Zawsze odpowiadam, że najlepszą strategią jest mówić prawdę. Mnie to jeszcze nigdy nie zawiodło, choć życie może okazać się zaskakujące i wszystko jeszcze przede mną.
Szczegółowość kontroli i jej wnikliwość zależy od wielu czynników, w tym od tego, jaką linią podróżujemy. Jeśli jest to Wizzair – to większość pytań usłyszymy dopiero na lotnisku w Izraelu. Jeśli El Al – izraelskie linie lotnicze – krótki wywiad odbędzie się już w lotnisku w Polsce. Nie mam pojęcia jak wygląda to w liniach lotniczych LOT.
Przy wjeździe do Izraela – Kontrola paszportowa na lotnisku Ben Gurion
Przy wjeździe do Izraela, funkcjonariusze zapytają Cię standardowo o cel podróży, o to, gdzie masz zamiar się zatrzymać, czy znasz kogoś z Izraela, ile zamierzasz zostać itd. Nic wyjątkowego. Prawdopodobnie usłyszysz więcej szczegółowych pytań, jeśli nie masz wykupionego biletu powrotnego, albo Twoje plany na pobyt będą wydawały się zbyt mgliste.
W każdym wypadku najlepiej mówić prawdę. Ona nas nie zdradzi….w 99% przypadków. Statystycznie rzecz biorąc istnieją znikome szanse, że coś pójdzie nie tak i nie wjedziesz do Izraela. Zwykle muszą być ku temu jakieś przesłanki, które znają jedynie oficerowie bezpieczeństwa, ale zdarza się. Jeden z naszych kolegów napisał mi, że zatrzymano go na lotnisku Ben Guriona, gdzie spędził noc w jakimś okropnym miejscu dla nielegalnych lub problematycznych imigrantów i następnego dnia….musiał wracać do domu do Polski. Brzmi traumatycznie i zaiste nikomu nie życzę takich wrażeń z wakacji. Wiem jednak, że ten bohater nie zraził się i nadal jest wielkim przyjacielem Izraela. Co więcej pisze lub już napisał (?) książkę na temat wkładu polskich Żydów w budowę Izraela. Nie mogę się doczekać publikacji! Mam nadzieję, że to będzie wydawnicza…(wybaczcie, że użyję tego słowa) bomba:)
Jeśli w swojej wcześniejszej, podróżniczej karierze znaleźliście się w jakimś arabskim kraju jak Turcja, Jordania, Egipt z pewnością usłyszysz pytania dotyczące przebiegu Twoich wizyt i tym podobne. Dlaczego? Wiemy jak jest. Strzeżonego Pan Bóg… i tak dalej.
Przy wyjeździe z Izraela
Właściwie nie do końca rozumiem, czemu tak jest, ale kontrola przy wyjeździe jest bardziej szczegółowa i bywa, że w naszych standardach odczuwana jako nieprzyjemna. Kontrolerzy wypytują o kilka punktów naszej wycieczki, czasem “wiercą dziury”, a każda odpowiedź jest wstępem do kolejnego pytania. Ta część może, ale nie musi być wzbogacona o pakiet “premium”, czyli rozbebeszanie bagaży. Czasem ktoś z pracowników lotniska pomoże Ci je złożyć z powrotem “do kupy”, a czasem nie. Nie trzeba się na to obrażać. Oni wykonują swoją pracę i robią to cały “boży dzień”, więc może zlitujmy się nad nimi i współpracujmy na tyle, na ile możemy. O ile nie wnosisz na pokład materiałów wybuchowych wszystko będzie dobrze, a do repertuaru Twoich opowieści wejdą zaiste kolejne lotniskowe legendy z izraelskiego lotniska. Pamiętaj również, że przez lotnisko Ben Guriona przewala się codziennie setki tysięcy turystów i podróżników. Zadaniem oficerów bezpieczeństwa jest wyłapanie wszystkiego, co wydaje się podejrzane, także dla naszego własnego dobra.
Czasem, (nie zawsze) zostaniesz wezwana też do kontroli osobistej. Miła, młoda dziewczyna lub chłopak zacznie Cię sprawdzać i uwierz mi, że oni są bardziej zakłopotani niż Ty. No chyba…, że masz coś do ukrycia. Wtedy może być gorąco i osobiście nie polecam….
Bo jeśli naprawdę czymś podpadniesz na jakimkolwiek etapie kontroli, co według prawa jest zakazane lub obraźliwe dla kontrolera rezultaty mogą być mroczne, włączając w to zakaz wjazdu do Izraela na długie lata.
Na miejscu
Pij wodę obligatoryjnie.
Legenda głosi, że w momencie, gdy zaczynasz odczuwać pragnienie jest to dobitny sygnał, że nasz organizm jest już lekko odwodniony i “jedzie na oparach”. Dlatego przebywając w tak ciepłym i wilgotnych klimacie trzeba pić niemal cały czas, żeby do takiego stanu nie dopuścić. Nie chcemy przecież spędzić dnia w łóżku z gorączką, bólem głowy, wymiotami itd. Chcemy cieszyć się życiem, pogodą i wykorzystać wczasy w pełni .Mówi się, że w naszym polskim klimacie dzienna norma przyjmowanych napojów wynosi ok 2 litry. W lecie, w Izraelu na moje oko to powinno być przynajmniej dwa razy więcej, czyli jakieś 4 litry. Tyle wypijam minimum, nawet jak przebywam większość dnia w klimatyzowanym pomieszczeniu. Na szczęście nic to nie kosztuje. W każdej restauracji możecie poprosić o szklankę wody i czasem warto to robić. Półlitrowa butelka wody, kupiona gdzieś w pośpiechu kosztuje min. 5 szekli (4,5 zł), w miejscach turystycznych (plaża, centrum TLV, centrum Jerozolimy) to przeważnie 8 szekli (ok 7,3 zł). W wielu instytucjach jak na przykład banki, urzędy, kawiarnie, parki – woda jest szeroko dostępna ze specjalnych dystrybutorów. Przeważnie jest to woda “z kranu”, którą można pić bez uprzedzeń i lęku o jakiekolwiek zemsty historycznych, legendarnych postaci. Znasz kawiarnię Aroma? To izraelska sieć kawiarni (tak popularna jak niegdyś u nas Coffee Heaven), rozmieszczona gęsto w całym Izraelu. Warto zapamiętać tą nazwę, ponieważ w każdej takiej kawiarni na pewno znajdziecie dystrybutor ze schłodzoną wodą. Oczywiście bez żadnych opłat. Woda, woda i jeszcze raz woda.
Bez cukru nie podchodź.
Jak najdzie Was ochota na mrożoną kawę to uwaga!!! w wielu miejscach, kawiarniach, kioskach znajdziecie automaty z tzw. mrożoną kawą. Niestety jest to tylko cukrowa mastyga i legenda głosi, że ktoś kiedyś, tydzień temu dodał tam jedną miarkę espresso na cały kontener. W rzeczywistości, taki napój nie ma nic wspólnego z kofeiną, bardziej z przaśnym, białym cukrem i jego wątpliwymi właściwościami. Taki lodowy napój może służyć za słodką przekąskę, ale trzeba mieć świadomość, że nie jest to kawa. Jeśli chcecie napić się kawy mrożonej, trzeba to w kawiarni na wstępie wyraźnie zaznaczyć. Taka niesłodzona kawa z lodem nazywa się tu cold coffee, a pseudo kawa – słodki ulepek to ice coffe. Dla nas może to samo, ale w kubku znaczna różnica.
We wszelkich sklepach, marketach, kioskach natkniemy się także na słodkie bułeczki, francuskie ciasta i ciasteczka. Nawet chleb i bułki są często słodzone. Można śmiało powiedzieć, że Bliski Wschód to kultura cukru. Dotyczy to zatem także krajów arabskich, gdzie bardzo popularna jest chałwa, i wszystko, co jest
Czemu wszystko jest takie drogie?
“Sorry, taki mamy klimat” – (aktualne w każdej szerokości geograficznej). Izrael rzeczywiście do najtańszych nie należy. Szczególnie dotkliwie odczuwalne są ceny jedzenia. W przeciętnej restauracji za obiad dla jednej osoby trzeba będzie zapłacić ok 50-60 NIS (40-50 zł), nie wliczając napojów i dodatków. Są jednak takie miejsca, które doskonale znają tubylcy, a które są znacznie tańsze, przy zachowaniu bardzo dobrej jakości.
W wielu restauracjach funkcjonuje tzw. menu biznesowe w określonych godzinach, na przykład pomiędzy 11 a 18. W ramach takiego specjalnego menu zapłacisz za posiłek nawet o 30% taniej. Zwykle jest to przystawka do wyboru, danie główne, napój zimny lub ciepły, a czasem nawet deser. Cena takiego zestawu to na przykład 60 NIS za wszystko. Porcje jedzenia, podawane w restauracjach generalnie są tu spore, więc jeśli nie dręczy Cię “wilczy głód” można spróbować wziąć taki obiad do podziału z kimś z kimś wybrałaś/-eś się w tę niezapomnianą podróż. Cena nie sprawia, że jakość dań jest gorsza. Zachęcam do korzystania z takich opcji!
Kawa, napoje, przekąski – gdzie szukać oszczędności?
Wysokie ceny i koszty utrzymania wyżłobiły niszę na rynku. Powstały sieci kawiarni, w których WSZYSTKO dostępne jest w cenie 5 szekli (4,10 zł). W takim kawowym kiosku można zakupić nie tylko kawę, wodę i zimne napoje. Możecie nabyć tam także ciastka, lody, croissanty, drożdżówki, a konkretnie w kawiarni Cofix także małe dania na gorąco – pasty, zupy, risotto. Oczywiście nie jest to kuchnia rodem z krakowskiego Wierzynka, ale na szybką, bezpieczną przekąskę jak najbardziej się nadaje. Tańszej opcji nie znajdziecie w Izraelu, a myślę, że nawet i w Polsce. Jeśli więc zobaczycie jedną z kawiarni pod nazwą Cofixlub Cofizz wiedz, że wszystko tam ma jednakową cenę, niezależnie czy jest to na plaży, w pobliżu Starego Miasta czy na przedmieściach. Każdego stać.
Dobrze można też zjeść na bazarze tzw. shuku, gdzie świeże jedzenie serwowane jest prosto z grilla. Polecam kultowy shuk haCarmel w południowej części Tel Avivu (skrzyżowanie ulic King George z Allenby), gdzie zaopatrzycie się także w świeże owoce i warzywa, w konkurencyjnych cenach. Dotyczy to także serów, ryb i pieczywa, a także produktów z upraw ekologicznych. Wiadomo – konkurencja wymusza przyzwoite ceny.
Pijalnie świeżo wyciskanych soków
Z pewnością słyszeliście o przepysznych, odświeżających, świeżo wyciskanych sokach na rogach izraelskich ulic. Warto się witaminizować codziennie. Wbrew pozorom nie jest to takie drogie, biorąc pod uwagę różnorodność owoców i warzyw, o jakie możecie poprosić.
Pomimo, że każdy z kiosków posiada swoje menu, zawsze możesz poprosić o koktajl z wybranych przez Ciebie owoców. Mango, ananas, marakuja, granaty, arbuz, truskawki, brzoskwinie, śliwki….mam wymieniać dalej? Wszystko, czego mamy niewiele i sezonowo w Polsce, dostępne jest na wyciągnięcie ręki w koktajlowym kiosku. Cena waha się pomiędzy 15 a 25 NIS w zależności od rozmiaru i użytych składników.
Jedna jest tylko tzw. “mamusina rada” – jeśli kiosk jest mały, owoce nie wyglądają na najświeższe, a masz wątpliwości o higienę miejsca, znajdź inny kiosk. Niewiele trzeba, żeby po tak miłej przekąsce znaleźć się na kilka godzin w toalecie. Mnie się to zdarzyło raz. Kiosk był bardzo mały, bez klimatyzacji, maszyny nie były myte po każdym koktajlu itd….oszczędzę Wam szczegółów. Na pewno na własny rozum ocenicie, czy miejsce jest higieniczne czy nie. Większość na szczęście jest, więc delektujcie się pysznymi owocami do woli!
Jak przeżyć Szabat?
Dla turystów to jedno z ciekawszych doświadczeń podczas wizyty w Izraelu. Jego intensywność jest odmienna w zależności od tego, w którym mieście zamierzamy go spędzić.
Co do zasady, Szabat zaczyna się o zmierzchu w piątek, a kończy wraz ze zmierzchem w sobotę. Jest to okres 25 godzin, podczas których ostatnia godzina przeznaczona jest na łagodne przejście ze świętowania szabatu do normalnego rytmu tygodnia. W praktyce atmosfera i restrykcyjność przestrzegania szabatu zależy od miasta i ludzi. W centrum Tel Avivu większość restauracji i kafejek jest otwartych, więc można spokojnie zjeść obiad i udać się na spacer. Wszystkie inne kategorie sklepów będą jednak zamknięte. Ludzie normalnie poruszają się samochodami, choć znacznie mniej niż w ciągu tygodnia. Generalnie Izrael zwalnia. W bardziej religijnych miastach (Jerozolima) czy osiedlach (Bnei Brak w Tel Avivie) ludzie przestrzegają gorliwie zasad Szabatu. Nie wybierajmy się więc tam na wycieczkę samochodem, ani nie spodziewajmy się gościnności, kiedy przyjdziemy pstrykać zdjęcia. Dla mniej lub nie religijnych to zwykły weekend. Czas odpoczynku, czas z rodziną, czas na relaks.
Jakie są praktyczne konsekwencje na turysty?
Ponieważ godzinę rozpoczęcia i zakończenia Szabatu wyznacza naturalny rytm wschodu i zachodu słońca, w każdy piątek roku ta godzina jest nieco inna. W swoich podróżniczych planach uwzględnij fakt, że publiczny transport miejski, pracuje w większości do godziny 16 w piątek, a niektóre linie nie kursują w piątek w ogóle. Połączenia zostają wznowione w sobotę, godzinę po zapadnięciu zmroku. Najlepiej jest w z piątku na sobotę ulokować się w jednym miejscu, pooddychać szabasowym powietrzem, wczuć się w klimat.
Jedynym środkiem transportu dostępnym w Szabat są prywatne busiki oraz taksówki tzw. Monit Sherut. Zwykłe taksówki rujnują kieszenie, więc o ile nie jesteście w sytuacji bez wyjścia nie narażajcie się na niepotrzebne koszty. Dotyczy to nie tylko Szabatu ale i tygodnia. W Szabat, w mieście ale i między miastami kursują małe (10-12 osobowe) żółte busiki. Klimat tzw. Monit Sherut możecie zobaczyć w filmiku.
Monit Sherut experience:
Mają różne numery i kierunki oraz można je łapać z każdego miejsca na ulicy, machnięciem ręki. Ze wspomnianej stacji centralnej busiki jeżdżą niemal wszędzie (w Szabat w wyższej cenie). Regularna cena takiego busika to 6,5 NIS za osobę, czyli tyle samo ile za zwykły autobus. Kursują przez najbardziej oblegane turystycznie miejsca Tel Avivu (wzdłuż morza, na Rotschild, Allenby, Arlozorov, Ibn Gvirol itd.) Zawsze możecie zapytać kierowcę przypadkowego busa, czy przypadkiem nie jedzie obok miejsca Waszego przeznaczenia. Zdarza się, że kierowca może zmienić nieco trasę na Waszą korzyść…. ja tam kocham busiki:)
Jak podróżować? przemieszczać się? transportować?
Zakładam, że moich czytelników interesuje wersja "low cost" lub "comfort cost", więc wyobrażam sobie, że większość z podróżujących do Izraela wybiera opcję bez samochodu. I chodzi tu nie tylko o to, że jest taniej. Warunki drogowe, a właściwie temperament drogowy izraelskich kierowców sprawia, że większość podróżujących rezygnuje z tej opcji. Na przykład weźmy takie pasy drogowe – funkcjonują, ale jedynie teoretycznie, bo w praktyce panuje nieformalna zasada, “jadę tam, gdzie jadę – poradź sobie z tym”. Kultura jazdy jest po prostu mniej formalna i dla mieszkańców Izraela to żadne wyzwanie, ale dla przyjezdnych może być źródłem stresu, a przecież jesteśmy na wakacjach…
Podróżowanie transportem publicznym jest idealnym sposobem na kolekcjonowanie ciekawych doświadczeń. Podróżując z innymi ludźmi – Izraelczykami i turystami mamy okazję przyjrzeć się tej kulturze z bliska, zbierać obserwację, poznać wielu ludzi. Wiele razy już pisałam, że Izraelczycy są bardzo przyjaźni, pomocni i …rozgadani. Możemy zobaczyć na własne oczy, że Izrael to prawdziwe patchworkowe społeczeństwo. Spotkasz tu ludzi, których przodkowie, a może nawet oni sami, przyjechali do Izraela z Rosji, Ameryki, Francji, Jemenu, Iraku, Południowej Afryki, Polski, Węgier, Argentyny, Etiopii, i innych, ale także tych, którzy są “stąd” – z dziada pradziada. Doświadczysz także z pewnością także arabskiej gościnności wybierając się na przykład do Jaffa na kolację. Izrael to naprawdę mieszanka, której nie bylibyśmy w stanie wyobrazić sobie w Polsce. A teraz trochę praktycznych informacji na temat połączeń autobusowych i cen.
Jeśli podróżujemy między miastami mamy do wyboru 3 opcje. Autobus, pociąg i prywatne busiki.
Z lotniska do Tel Avivu:
Najwygodniejszą i najszybszą opcją jest pociąg. Stacja znajduje się na lotnisku Ben Guriona. Wystarczy przy wyjściu skierować się lewo i zjechać ruchomymi schodami na peron. Koszt to 19 NIS na osobę. Czas podróży – ok 20 min. Można wysiąść na różnie ulokowanych stacjach Tel Avivu. Sprawdź na mapie, gdzie będzie Ci najwygodniej.
Taxi pod wskazany adres do Tel Avivu to od 120 do 150 NIS, więc jeśli jedziemy w 3 lub 4 osoby jest to najwygodniejsza opcja w 30 stopniowym upale i z dużym bagażem. Na tej trasie nie polecam jechać autobusem, chyba, że znasz dokładny rozkład i nie boisz się, że podróż zajmie Ci ponad 1,5 godz, z przynajmniej jedną przesiadką i ryzykiem zagubienia się już pierwszego dnia.
Z Tel Avivu do Jerozolimy:
Autobus ze stacji centralnej (tzw. Tahana Merkazit) to koszt 19 NIS. Podróż trwa ok 1 godziny (w zależności od korków). Bilety najlepiej nabyć u kierowcy (zawsze gotówką). Autobusy odjeżdżają niemal co pół godziny, a wieczorami ze zmniejszoną częstotliwością. Autobusem dostaniecie się na stację centralną w Jerozolimie, skąd w ciągu 20 min możecie znaleźć się pod Ścianą Płaczu korzystając z jedynej w Izraelu linii tramwajowej. Należy wysiąść na stacji Jaffa Gate. Pociąg – to koszt 23,50 NIS – podróż jest dużo bardziej komfortowa. Czas to ok 1,20 min. Dostęp do internetu, przestrzeń i klimatyzacja to duża zaleta. Minus jest taki, że w Jerozolimie pociąg zatrzymuje się na dwóch stacjach i żadna z nich nie jest ulokowana blisko Starego Miasta. Za to z każdego miejsca można znaleźć połączenie autobusowe.
Tel Aviv – Hajfa:
W tą trasę najwygodniej udać się pociągiem. Piękne widoki, klimatyzacja i wi-fi. Koszt to 32 NIS. Czas podróży to tylko 1 godz! Jedzie przez Natanię, Cesareę, które również warto umieścić na swojej topliście do zwiedzania. Na temat innych kierunków i propozycji nie będę się rozpisywać, gdyż funkcjonuje bardzo dobra strona www.goisrael.pl lub bezpośrednio strona izraelskich połączeń pociągowych TU po angielsku, gdzie znajdziecie niezbędne informacje na temat tego, dokąd i jak zaplanować wycieczki na terenie Izraela.
Bez internetu będzie trudniej
Wszystkie połączenia autobusowe można sprawdzać na bieżąco w aplikacji Google maps lub dzięki nowoczesnej, (izraelskiej oczywiście) aplikacji Moovit. Wystarczy wpisać adres bieżący i docelowy, a aplikacja wskaże nam najlepsze połączenia. Z tego chociażby powodu warto wykupić sobie zaraz na początku kartę sim z dostępem do Internetu. To ogromne ułatwienie.
Nie wszystko złoto, co w Tel Avivie – najpiękniejsze plaże wcale nie znajdują się w Tel Avivie
Plaża w Tel Avivie ma swój urok i z pewnością jest piękna, ale jest to plaża bardzo miejskiego typu. Hotele przeplatają się z biurowcami. Bardzo często plaża jest przepełniona (zwłaszcza w Szabat), Mieszkańcy wychodzą pobiegać wzdłuż morza, jeżdżą na rowerach lub spotykają się w nadmorskich knajpach. Inaczej jest z plażą w Cesarei lub w Hajfie. Plaża w Hajfie należy do jednych z piękniejszych, jakie widziałam w swoim życiu.
Rozległa, nieskazitelnie czysta, wystarczająco odizolowana od centrum miasta, by poczuć się jak na wakacjach w prawdziwym, dziewiczym kurorcie. Jednocześnie plaża “wciska się” w łańcuchy górskie, które prowokują poczucie obcowania z wielkością natury. Z jednej strony morze, a z drugiej górskie szczyty. I jest tam o wiele spokojniej, nawet w sezonie. Z kolei plaża w Cezarei ma jedną z najcudowniejszych zatok, a do tego opleciona jest antycznymi ruinami. Cezarea Was nie zawiedzie, a to tylko 40 min pociągiem z Tel Avivu.
Ufff…koniec ględzenia. Sami musicie przyjechać i powąchać wszystko swoim nosem, do czego zachęcam, mimo, że nikt mi na to nie płaci:) Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie żebym jeszcze o czymś napisała, dajcie proszę znać – piszcie przez opcję kontaktu na Fanpejdżu lub na e-mail: karolina.czyzowska@gmail.com