Beit Guvrin - Maresha
To izraelski park narodowy, który z zewnątrz nie wyróżnia się właściwie niczym szczególnym. Jeśli nie wiemy, co tam się znajduje można zupełnie jego wyjątkowe atrakcje przeoczyć. Cała historia rozgrywa się bowiem…pod powierzchnią ziemi. Park Beit Guvrin - Maresha skrywa setki podziemnych naturalnie wyżłobionych jaskiń, jak również zbudowanych "ludzką ręką" korytarzy czy sal mieszkalnych. Bez przesady można powiedzieć, że na obszarze ok 1300 akrów znajduje się świetnie zachowane podziemne miasto, którego niegdysiejsi mieszkańcy wiedzieli jak pozyskiwać oliwę z oliwek, wiedzieli jak się schłodzić przez pustynnym słońcem, wybudować studnię czy podziemną łaźnię! Wiadomo też, że mieszkańcy tego miejsca mieli specyficzną "miłość" do …gołębi. W licznych jaskiniach można dziś podziwiać setki małych „skalnych półek”, w których chowano gołębie, a które były obiektem rytuałów, by przed pochówkiem stać się pożywieniem dla ówczesnych mieszkańców tego miasta. Kim byli mieszkańcy Beit Guvrin i biblijnej Mareshy (są to bowiem połączone ze sobą geograficznie miasta)?
Wiadomo, że pierwsza ludność, która się tutaj osadziła to Izraelici z okresu pierwszej Świątyni. Nazwa Maresha jest wspomniana w Starym Testamencie kilka razy i odnosi się do południowej części dzisiejszego parku. Zgodnie z Bibilią, Król Rehoboam utworzył tutaj fortyfikacje ok 925 roku p.n.e. Następnie w wyniku licznych podbojów i przechodzenia ziemi z rąk do rąk w okresie miedzy VI a I w p.n.e. nastało długie panowanie greckojęzycznego cesarstwa rzymskiego w wyniku czego miasto zmieniło swą nazwę na Idumea. Nazwa Beit Guvrin zaczyna funkcjonować dopiero pl II wieku naszej ery. Poszczególne jaskinie, które można dziś zobaczyć pokazują życie mieszkańców na przestrzeni ok 3 tysięcy lat, a więc odnoszą się do kilku narodów. Co warto zobaczyć?
Jaskinie typu „Dzwon”
to ogromny kamieniołom z okresu bizantyjskiego wybudowany w znacznej mierze dzięki sprzyjającemu ukształtowaniu terenu i poddających się łatwej obróbce i erozji skale kredowej. Nazwa „dzwon” pochodzi od kształtu groty - wąski otwór na powierzchni Ziemi otwiera się niczym klosz kilkanaście metrów w głąb Ziemi. Największa tego typu jaskinia ma wysokość 25 metrów i posiada ok 80 dziur przez które wpada łuna światła tworząc niesamowity widok i atmosferę. Wielokrotnie będąc tam, miałam poczucie jakbym była na planie jakiegoś filmu -oświetlenie rodem z filmu Hollywood!
Komnaty - grobowce gołębi
Niesamowite wrażenie robią liczne podziemne grobowce dla gołębi, gdzie na ścianach w kilkuset ściennych alkowach chowano gołębie. Ponoć tradycja rytualizacji gołębi dotarła do Tel Maresha ok III w p.n.e w związku z tym prawdopodobne jest, że najpierw ludzie korzystali z tych komnat jako mieszkańcy (liczne komnaty zbudowane są pod kątem prostym, z przecinającymi krzyżowo pomieszczeniami), a dopiero później wykorzystywali te pomieszczania w celach religijnych i rytualnych. Wiadomo także, że wiele domów znajdowało się na powierzchni jaskiń i w czasach najazdów wroga ludzie chowali się w nich, a domy pozostawały puste błędnie dając do zrozumienia najeźdźcy, że mieszkańcy pouciekali.
"Jaskinia polska"
Czym byłoby zwiedzanie Izraela bez polskich akcentów. To jest zawsze miłe, gdy w trakcie odkrywania historii innego, odległego kraju nagle dowiadujemy się, że dosłownie „nasi tu byli”. Idealnym przykładem (nie jedynym w Izraelu) jest jaskinia zwana „Polską”, gdzie w czasie II Wojny Światowej polscy żołnierze pod wodzą Generała Andersa odwiedzili to miejsce i na dużej kredowej skale wyryli napis po angielsku” Warsaw, Poland wraz prowizorycznym kształtem orzełka - symbolem polskiej armii. Przyznam, że do tej jaskini pognałam w pierwszej kolejności:) Swoich korzeni się nie da oszukać. To była najpiękniejsza jaskinia na świecie:))
Jaskiniowa łaźnia
Jak widać potrzeby relaksacyjno-higieniczne ludzi niewiele się zmieniły na przestrzeni dziejów. W jednej z jaskiń można zobaczyć ówczesną łaźnię, gdzie znajdował się rodzaj prysznica w postaci spadającej na siedzenia wody dzięki zbudowanym kanałom i lejkom zainstalowanym na na skałach.
Kościół Św. Anny
Zupełnie jak na krakowskim przedmieściu, Beit Guvrin także miał swój kościół św. Anny zbudowany w czasach panowania Cesarstwa Rzymskiego, czyli w okresie Bizancjum. Dziś są to jedynie pozostałości po jednym z największych kościołów ówczesnych czasów w Izraelu. Kościół został odrestaurowany na mniejszą skalę w późniejszych czasach Krzyżowców.
Amfiteatr:
Dobrze zachowany klasyczny amfiteatr przeznaczony do oglądania walk biednych gladiatorów z agresywnymi zwierzętami, ale także do obchodzenia zbiorowych ceremonii. Widownia mogła pomieścić nawet 3500 widzów.
W parku można podziwiać także fortyfikacje z czasów Krzyżowców, pozostałości po pierwszej rzymskiej łaźni wybudowanej w stylu rzymskim o powierzchni ponad 5000 m kwadratowych, jaskinie, w której znajduje się presa do oliwek i wiele podziemnych komnat zbudowanych w celach mieszkalnych oraz do gromadzenia wody dla lokalnej społeczności. Warto się wybrać na miejsce z przewodnikiem lub poczytać wcześniej o historii tego miejsca.
Informacje organizacyjne:
Do wielu miejsc w Parku nie dotarliśmy ze względu na czas i potrzeby przyszłych pokoleń, czyli naszych dzieci, ale z pewnością kilka jaskiń uda się zobaczyć w ciągu jednego dnia. Ważne informacje i rekomendacje:
Wstęp po parku kosztuje 28 NIS za osobę dorosłą i 14 NIS za dziecko do lat 12.
Polecam wziąć mapę z kasy wstępu do parku, gdzie zaznaczone są poszczególne jaskinie i ich nazwy. Możecie wybrać sobie ścieżkę, która Was najbardziej interesuje.
Jeśli jesteście w większej grupie (powyżej 10 osób) dowiedzcie się o fajowe zajęcia archeologiczne warsztaty dla dzieci, podczas których dzieciaki będą mogły samodzielnie wykopywać i oczyszczać znalezione w ziemi przedmioty!
Na miejscu jest małe centrum informacji turystycznej, gdzie można poradzić się odnośnie planu zwiedzania jak i zakupić napoje czy pamiątki.
Przewodnika należy zarezerwować z wyprzedzeniem.
Ze względu na wysoką temperaturę wewnątrz parku pomiędzy atrakcjami najlepiej poruszać się samochodem.
Niedaleko Beit Guvrin w kibucu Srigim znajduje się lokalna browarnia, gdzie można posmakować kilku oryginalnych niszowych piw i zjeść pyszne frytki z babatów i klasycznych ziemniaków, co też z wyrzutami sumienia uczyniliśmy:)) Ale było pyszne!