Dziś mija 42 dni od makabrycznej soboty 7 października. Od 42 dni rodziny opłakują śmierć swoich bliskich, śmierć w najgorszych męczarniach, a obrazy tych męczarni będą prześladować tych co zostali do końca życia. Inne rodziny w tych szokujących dniach dowiedziały się, że ich bliskich nie ma wśród długiej listy zamordowanych. Prawdopodobnie są w przetrzymywani w Strefie Gazy. "Prawdopodobnie", gdyż liczba porwanych przez pierwszych kilka dni była nie do oszacowania. Były rodziny, które o porwaniach dowiedziały się niemal natychmiast, ponieważ terroryści publikowali zdjęcia z porwania na Telegramie z kamer GoPro. Hamas do tej pory nie ujawnił liczby porwanych ani listy nazwisk, choć początkowo w mediach pojawiła się w informacja, że ma zamiar to zrobić. Wciąż kilka ciał pozostaje niezidentyfikowanych ze względu na stopień ich spalenia i tortur, jakie te ofiary przeszły przed śmiercią.
Pracownicy organizacji ZAKA zajmującej się identyfikacją ofiar tragedii w tym ataków terrorystycznych wielokrotnie relacjonowali, że nigdy nie mieli do czynienia z tak wyrafinowanym barbarzyństwem w stosunku do ludzkiego ciała. W sieci można znaleźć kilka wypowiedzi osób pracujących od 7 października przy identyfikacji. Poniżej przesyłam link do jednego z takich filmów z napisami.
Być może kiedy czytasz o tym co się stało 7 października myślisz sobie, że sytuacja rodzin porwanych jest lepsza niż zamordowanych. W końcu mają cień szansy na powrót bliskich do domu.
W historii konfliktu izraelsko-palestyńskiego motyw porwań jest niestety dość „popularny” i wywołuje traumatyczne wspomnienia u Izraelczyków. Stąd nie zaskoczyła mnie reakcja jednego z ojców, który na wieść o śmierci córki rozpłakał się ze szczęścia. Choć trudno jest te emocje zrozumieć, spodziewam się, że nie ma nic gorszego dla rodzica niż świadomość, że dziecko jest zdane na łaskę największego wroga kraju. Wroga, który 7 października na nowo zweryfikował w nas definicję bestialstwa. To jest trauma, której my Izraelczycy zaangażowani aktualnie w przetrwanie nie jesteśmy w stanie na razie do głębi przepracować. Ta rana się jątrzy tak długo jak 239 porwanych znajduje się rękach jednej z najbrutalniejszych organizacji terrorystycznych na świecie. Organizacji, która od lat oficjalnie wzywa do mordowania Żydów w Izraelu i na całym świecie.
Jestem pod ogromnym wrażeniem siły i determinacji zwłaszcza matek, które dzień i noc udzielają się w mediach na całym świecie, by szerzyć świadomość na temat swojego dramatu i prosząc wszystkich o interwencję. Jedna z matek Maayan Ziv, której dwójka córek znajduje się w rękach Hamasu błaga, by pozwolono jej przynajmniej połączyć się z córkami i razem kontynuować niewolę.
Rodziny porwanych zdecydowały, że będą spać pod gołym niebem na placu pod siedzibą IDF aż do powrotu swoich bliskich do Izraela. Ma to zapewnić codzienną presję na rządzących i wojsku. Hasztag Bring them back to nie tylko „żrący” w social mediach slogan, ale błaganie rodzin skierowane w stronę najpierw rządzących i izraelskiej armii a następnie w kierunku całego świata, który zdaje się coraz mniej interesować losem tych ludzi. Tym mniej im więcej cywilów ginie w Gazie. Tego najbardziej obawiają się rodziny. Ofiarom w Gazie należałoby poświęcić zupełnie odrębny artykuł.
Ważnym jest, aby podkreślić, że mimo, że od rozpoczęcia wojny minęło 42 dni Hamas nadal jest w stanie wystrzeliwać rakiety w stronę ludności cywilnej w Izraelu. Podobnie jak Hezbollah z terenów Libanu w północnej części kraju. Rakiety lecą zatem z różnych stron. Sporadyczny ostrzał pojawia się także w Ejlacie, inicjowany przez ruch militarno-polityczny Hutim z Jemenu. W chwili publikacji tego artykułu alarm rozlega się w całym centrum kraju od Ashdod po Tel Aviv.
Zdolność do ciągłego ostrzału z Gazy świadczy nie tylko o ogromnym arsenale zgromadzonym w Strefie Gazy na przestrzeni lat, ale także o tym, że Hamas jest gotowy na dłuższe starcie z Izraelem. I bardzo mu na rękę izraelskie wojsko na jego własnym terytorium i tysiące ofiar wśród cywilów w Gazie. To wszystko działa na wizerunkową korzyść Hamasu, który wygrywa "wojnę na współczucie".
Izrael mając na uwadze problem opinii światowej z analizą związków przyczynowo - skutkowych i stosowania podwójnych standardów wobec swoich działań, nie inwestuje w tej chwili wszystkich wysiłków w uzyskanie międzynarodowej legitymacji prowadzonej operacji. Uczciwiej byłoby napisać, że Izrael szanuje i słucha swoich partnerów w walce z terrorem nawet jeśli mają oni coś krytyncznego do powiedzenia. Nie skupia się jednak na wezwaniach krajów i organizacji, które nie są w stanie potęcić barbarzyńskiego ataku Hamasu z 7.10 za to codziennie wzywają do zawieszenia broni.
Mieszkam w Izraelu od 9 lat i z tego co pamiętam każdy konflikt w Gazie rozpoczęty przez Hamas kończył się nienawiścią wobec Izraela, który od lat konsekwentnie prowadzi politykę "zero tolerancji dla ataków rakietowych z Gazy". To oczywiście nie oznacza, że Izrael nie ma wyznaczonych czerwonych linii. Ma i w ramach tych czerwonych linii się porusza. Choćby miał dotrzeć do samej ich granicy. Amerykański prezydent Biden całkowicie wspiera działania Izraela choć wywiera nacisk by IDF umożliwił więcej przerw w ostrzale na dostarczenie pomocy humanitarnej i Izrael to robi. Tysiące ciężarówek z pomocą humanitarną są dostarczane do Gazy. Izrael oferował także paliwo bezpośrednio przekazane władzom szpitala Al. Shifa oraz inkubatory dla noworodków.
Pierwsze zwolnienia i wielkie nadzieje
Kiedy 7 i 8 października zaczęły napływać informacje o konkretnych porwanych mieszkańcach przygranicznych kibuców zrozumiałam, że najgorsza część tego terrorystycznego planu dopiero się zaczyna. Z relacji uzyskanych od zatrzymanych i przesłuchiwanych terrorystów dowiadujemy się, że za każdego porwanego Izraelczyka terroryści mieli obiecane mieszkanie i 10 tysięcy dolarów. Stąd zapewne liczba porwanych jest tak przytłaczająca. Według szacunków, tego tragicznego poranka na teren Izraela wtargnęło ok 3000 terrorystów przez ok 80 - 100 większych i mniejszych dziur w różnych miejscach wzdłuż granicy. Połowa to uzbrojeni bojownicy różnych jednostek militarnych Hamasu, a druga połowa to „zwykli” Gazańczycy, który spostrzegli dla siebie okazję, by dołączyć do plądrowania domów, do gwałtów, do podpalania wiosek i porwań. Każda z tych osób jest uznana przez Izrael za martwą. Przy ciałach terrorystów znaleziono także narkotyki, które pobudzają i minimalizują lęk.
Czego możemy się spodziewać po Hamasie przetrzymującym tak wielu zakładników? Odpowiedź brzmi: wszystkiego. Zakładnicy stanowią najcenniejszą kartę przetargową Hamasu, który będzie teraz walczył o swoje przetrwanie. Z drugiej strony posiada tych zakładników tak wielu, że będzie prowadził swoje manipulacje psychologiczne tak długo jak długo będzie w stanie osiągając prawdopodobnie nie jedno a wiele porozumień. Właściwie od początku wiadomo było, że Hamas wykorzysta zakładników do dwóch celów: próby uwolnienia wszystkich więźniów palestyńskich w izraelskich więzień oraz do wymuszania zawieszenia broni.
Trzeba zaznaczyć, że do tej pory w nieznanych opinii publicznej okolicznościach w rezultacie mediacji katarskiej, amerykańskiej i egipskiej zwolnione zostały 4 kobiety: w dniu 21 października do Izraela wróciły dwie Amerykanki z izraelskim paszportem matka i córka Judith and Natalie Raanan a w dwa dni później z bliskimi połączyły się dwie kobiety w podeszłym wieku: Nurit Cooper (79 lat) i Yocheved Lifshitz (85 lat).
Dwie Amerykanki bardzo szybko wyleciały z kraju do rodziny nie udzielając żadnych wywiadów, zaś Yocheved Lifshitz wydawała oświadczenie prosto ze szpitala Ichilov w Tel Awiw. Wprawdzie Lifshitz wielokrotnie powtórzyła, że była uprowadzona ze swojego domu siłą, była przywiązana do motoru i bita w drodze do Strefy Gazy, że przeszła przez piekło, jednak zaznaczyła, że dostawała jedzenie i generalnie była traktowana dobrze przez przetrzymujących ją bojowników. W sieci można zobaczyć także wideo, na którym Lifshitz na chwilę przed uwolnieniem, z własnej woli i spontanicznie ściska dłoń jednego z ludzi Hamasu w masce i według relacji wypowiada słowo "shalom". Być może gdzieś w tej machinie zła i terroru udało jej się nawiązać ludzką nic porozumienia. Choć nie można zapominać, że to co wydarzyło się w dniu 7.10 na południu ludzkie w żadnym wymiarze nie jest. Tym bardziej nie można zapomnieć, że mąż Lifshitz nadal przebywa w Gazie. Wszystkie 4 kobiety mają nadal w Gazie członków rodziny.
Wnuk Lifshitz na pytanie dziennikarzy o poglądy pokojowe babci po tak traumatycznych doświadczeniach swoich i członków swojej rodziny powiedział, że babcia nie straciła wiary w ludzi ani w pokój. Lifshitz wraz z mężem od wielu lat działali na rzecz palestyńskich dzieci organizując pomoc medyczną i operacje ratujące życie w izraelskich szpitalach. Być może była to przesłanka do zwolnienia, ale to tylko moje spekulacje.
Historie porwań Hamasu:
Historia porwań izraelskich obywateli przez Hamas jest już dość długa, toteż spodziewam się, że rodziny porwanych poszukując odpowiedzi na pytanie o los swoich najbliższych mogą opierać się na kilku dotychczasowych historiach. Choć należy przyznać, że obecna sytuacja jest pod każdym względem bez precedensu a gra toczy się o wszystko. Prześledzimy zatem przypadki dotychczasowych porwań:
21 września 2005 - mieszkaniec Jerozolimy Sason Nuriel został porwany przez terrorystów z Hamasu działających na Zachodnim Brzegu. W kilka dni po pojmaniu Hamas opublikował wideo, na którym widać mężczyznę nawołującego po arabsku do wypuszczenia palestyńskich więźniów. Ostatecznie do wymiany nie doszło. W 5 dni po porwaniu ciało Sasona zostało znalezione na wysypisku śmieci w Bitunya na zachód od Ramallah. Sason był właścicielem fabryki cukierków. Później ustalono, że jego zabójcy pracowali w tej właśnie fabryce.
25 czerwca 2006 - izraelski żołnierz Gilad Shalit zostaje porwany z wnętrza czołgu stacjonującego przy granicy z Gazą. Spędza w Gazie 5 lat długich lat i żywy wraca do Izraela w 2012 roku w ramach najsłynniejszej wymiany za 1027 palestyńskich więźniów, który odsiadywali wyroki za zamachy terrorystyczne. Dziś wiemy, że kilka z tych osób stoi za zamachem z 7 października, w tym przywódca Hamasu Sinwar (będący w więzieniu od 1988 roku, co nie przeszkodziło mu awansować w strukturach Hamasu w Gazie).
12 czerwca 2014 - trzech uczniów szkoły Talmudycznej zostaje porwanych prawdopodobnie w drodze z Hebronu do Jerozolimy - dwóch 16-latków Gilada i Naftaliego oraz 19 - letni Eijala. Przez 3 tygodnie trwa gorączkowe poszukiwanie chłopców. W dniu 1 lipca wojsko znajduje zwłoki wszystkich trzech chłopców na północ od Hebronu, przykryte stertą kamieni.
20 lipca 2014 - podczas operacji w Gazie czołg zostaje zastrzelony przez pocisk przeciwpancerny w wyniku czego śmierć ponosi 7 żołnierzy. Jeden z żołnierzy, Oron Shaul, prawdopodobnie ranny zostaje zaciągnięty do niewoli. Izraelskie wojsko po kilku dniach potwierdza, że Oron nie żyje. Rodzina do dziś nie daje temu wiary. Do dziś Hamas nie udzielił żadnych informacji na ten temat. Izrael nie był w stanie wynegocjować ani informacji, ani ciała żołnierza.
1 sierpnia 2014 - izraelski żołnierz 23 letni Hadar Goldin zostaje ranny w trakcie operacji w Gazie i zostaje wciągnięty do tunelu przez bojowników Hamasu. Prośby rodziny Hadara, by sprowadzić i pochować ciało syna od 9 lat pozostają bez odpowiedzi. Żadna umowa i walizki z pieniędzmi płynące na przestrzeni lat do Gazy nie zdołały wywalczyć przynajmniej zwrotu ciała żołnierza.
Oprócz powyższych zdarzeń doszło także do przekroczenia granicy z Gazą w własnej woli. W dniu 20 kwietnia 2005 granicę przekroczył Hisham al-Sayed - 29 letni izraelski Beduin. Od tego czasu jego los pozostaje nieznany. Drugi przypadek to 37 letni Etiopczyk Avner Mengistu, borykający się z poważnymi problemami psychologicznymi. W dniu 7 września 2014 roku na własne życzenie przekroczył mur pomimo strzału ostrzegawczego wojska. Z późniejszych rozmów mediacyjnych wynika, że Avner jest przetrzymywany w Gazie wbrew jego woli. Rodzina od lat usiłuje odzyskać syna także za pomocą międzynarodowych organizacji humanitarnych. Jak dotąd bez skutku.
Najbardziej „optymistyczna” ze wszystkich dotychczasowych historii wydaje się być historia żołnierza Gilada Shalita. Wprawdzie przebywał on w niewoli przez 5 długich lat (a dokładnie 5 lat i 5 miesięcy) to jednak według jego późniejszych relacji trzymano go w stosunkowo dobrych warunkach. Chłopak relacjonował, że w był przetrzymywany w zamkniętym pokoju, z dostępem do światła, słyszał odgłosy ulicy, mógł oglądać Mistrzostwa w Piłce Nożnej w 2010 roku, ale i posłuchać izraelskiego radia śledząc przebieg negocjacji we własnej sprawie. Miał także okazję rozmowy z ludźmi, którzy sprawowali nad nim "pieczę".
To tylko ogólne wrażenia, Gilad Shalit nie otrzymał pozwolenia od izraelskich służb do ujawniania większych szczegółów swojego porwania, pobytu w Gazie i uwolnienia. Ma szlaban na opowieść o pond 5 latach ze swojego życia. Kilka lat temu ożenił się i założył rodzinę. Z dużą dozą pewności można przewidywać, że nie wszystkie 239 porwane osoby doczekają powrotu do Izraela.
Znaki życia
W aktualnie trwającej wojnie Hamas co jakiś czas publikuje filmy z porwanymi prowadząc psychologiczną grę ze zranionym do głębi izraelskim społeczeństwem. W dniu 17 października opublikowany został film, na którym 21-letnia Mia Schem przedstawia się i prosi o uwolnienie. Na filmie widzimy jak opatrywane są jej rany po operacji. Specjaliści stwierdzili, że nagranie zostało nakręcone 6 dni przed publikacją, czyli najpewniej 11 października. 30 października pojawiło się nagranie z udziałem trzech innych porwanych kobiet: Yeleny Trupanov, Danieli Aloni i Ramon Kirsht. Kobiety wyglądają na bardzo zmęczone i przytłoczone sytuacją. Na nagraniu głos zabiera tylko Daniela. Oskarża izraelski rząd o porażkę z 7.10 i wykrzykuje na cały głos żądanie by dokonać szybkiej wymiany na palestyńskich więźniów. Daniela przebywa w Gazie wraz ze swoją 5 letnią córką.
Ostatni tragiczny film dociera do nas w miniony poniedziałek – widzimy na nim 19 letni Noę Marciano, która krótko potwierdza swoją tożsamość, mówiąc, że jest od 4 dni jest w Gazie oraz prosi o zaprzestanie bombardowań. Następnie widzimy Noę martwą z rozległą raną w głowie na podłodze. Dziś w piątek odbył się pogrzeb żołnierki w Izraelu i jednocześnie rodzina może rozpocząć okres żałoby. To był pierwszy przypadek potwierdzonej śmierci zakładnika. Wczoraj podano także smutną wiadomość, że izraelskie wojsko znalazło ciało kolejnej zakładniczki 64 letniej Yehudit Weiss w pobliżu szpitalu Al. Shifa. Rodzina przez cały ten czas była pełna nadziei. Nadzieja ta właśnie zgasła na zawsze.
Ori Megidish jako jedyna do tej pory została odbita z rąk Hamasu podczas jednej z operacji lądowych w Gazie przez izraelskie wojsko i szczęśliwe połączyła się z rodziną.
Różnice w momencie nagrania i publikacji wskazują, że Hamas jest przygotowany na długą wojnę i instrumentalne traktowanie zakładników od początku do końca. Takich filmów z pewnością jest więcej gotowych do odpalenia w strategicznych momentach wojny zatem daty publikacji nie można jednoznacznie traktować jako aktualnego znaku życia. Warto dodać, że z uwagi na cierpienie rodzin oraz podtrzymywanie wysokiego stanu morale w społeczeństwie filmy Hamasu nie są publikowane w wiadomościach, nie są szeroko publikowane także w Internecie. Hamas wielokrotnie publikował także dramatyczne informacje jakoby 50 zakładników zginęło podczas jednego z bombardowań. Izrael nie podjął w mediach w ogóle tego tematu. Ogólne przesłanie jest takie, by nie dawać Hamasowi przestrzeni do wpływania na stan emocjonalny i morale Izraelczyków. I jak na razie ta strategia działa i wydaje się właściwa. Wszystkie oczy są zwrócone w kierunku działań izraelskiej armii w Strefie Gazy a uszy zwrócone w stronę licznych konferencji prasowych rządu jedności narodowej, któremu przewodniczy premier Netanyahu ale w jego skład wchodzą także byli szefowie Sztabu Generalnego Benny Gantz i Gadi Ejzenkot oraz oczywiście aktualny Minister Obrony Narodowej Yoav Gallant.
Z terrorystami się nie negocjuje...
Nie od dziś wiadomo, że z terrorystami się nie negocjuje. I Izrael stara się tą strategię podtrzymywać także w aktualnej wojnie …połowicznie. Z jednej strony uwolnienie jeńców, wśród których są malutkie dzieci i osoby bardzo schorowane jest najważniejszym priorytetem w kraju. Jednocześnie tak samo ważnym celem jest wykorzenienie Hamasu ze Strefy Gazy, by odbudować poczucie bezpieczeństwa mieszkańców, które przeszło miesiąc temu legło w totalnych gruzach. Cele te mogą się na pierwszy rzut oka wzajemnie wykluczać. Jeśli Hamas traktuje 239 zakładników jako swoją najcenniejszą walutę będzie nimi grał walcząc o swoje przetrwanie aż do momentu, w którym uzna, że nie ma już nic do stracenia. Ponieważ każde życie jest dla nas bezcenne każda wiadomość dotycząca śmierci zakładników jątrzy ranę i torturuje rodziny, które nadal żyją nadzieją.
Ogromne siły wojskowe Izraela sprawują kontrolę nad północną częścią Strefy Gazy a od wczoraj trwa szeroko relacjonowana w zagranicznych mediach operacja przejęcia szpitala Al Shifa uważanego od lat za główną siedzibę Hamasu, skład broni i miejsce działania dowódców Hamasu. Nie wiemy tego na pewno, ale prawdopodobnie część z zakładników była przetrzymywana właśnie w tunelach pod szpitalem.
Izraelskie wojsko różnymi sposobami stara się operować tak, by nie dać się wciągnąć w grę jaką serwuje nam Hamas. Dlatego realizuje wiele taktycznych posunięć z lądu, wody i powietrza, a także poprzez służby specjalne działające w terenie na długo przed oficjalnym wejściem izraelskich czołgów na teren Gazy. Wielu informacji wojsko z wiadomych przyczyn nie może udostępnić szerokiej publiczności, ale można z tego wywnioskować, że więcej dzieje się poza zasięgiem wzroku niż mogłoby się wydawać, a dylemat odzyskania więźniów przy jednoczesnym obaleniu Hamasu nie jest w sferze retorycznych figur, ale w sferze realizacji w terenie. Przy czym nikt ze służb i wojska nie puści pary z ust, dopóki próby nie zakończą się sukcesem. Czas pokaże. Z oficjalnych komunikatów możemy wywnioskować, że strategia działania jest wielotorowa i równoczesna, włączając w to dezinformację wroga i działania na wielu frontach jednocześnie.
Od pierwszego dnia wojny w sprawie izraelskich porwanych prowadzone są negocjacje/mediacje z centralną rolą Kataru, który od lat angażuje się w inicjowanie i rozwiązywanie konfliktów na Bliskim Wschodzie. Od lat zasila gotówką Hamas (słynne walizki z pieniędzmi płynące do Gazy przez izraelskie przejście graniczne od 2017 roku „kupujące” spokój mieszkańców przy strefie Gazy) jednocześnie posiadając bazę lotniczą amerykańskiego wojska na swoim terytorium. Katar pragnie zajmować naczelne miejsce przy negocjacyjnym stole. A na stole pojawiały się już zarysy różnych umów. Jak dotąd żadna z propozycji nie spotkała się z oficjalnym zainteresowaniem Izraela. Przy tej okazji warto podkreślić, że Izrael nigdy nie jest stroną tych rozmów. We wszelkich mediacjach uczestniczą: Egipt, Katar, Stany Zjednoczone i Hamas czy Hezbollah. Izrael nigdy nie siada, przynajmniej oficjalnie do rozmów z ludźmi, którzy mordują jego obywateli.
Wczoraj wykrystalizowała się kolejna propozycja wymiany 50 kobiet i dzieci w zamian za 5 dni wstrzymania ognia, dostarczenie paliwa i zwiększenia pomocy humanitarnej oraz zwolnienie 130-140 palestyńskich więźniów (głównie więźniów poniżej 18 roku życia). Żadna z osób reprezentujących izraelskie władze nie wydała żadnego oficjalnego stanowiska w tej sprawie. W kuluarach zdania są podzielone, cześć decydentów chce poczekać jeszcze na lepszą „ofertę”, najlepiej wszyscy za wszystkich, by nikogo nie zostawiać w tyle, część chce wykorzystać moment by uwolnić tyle ile to jest możliwe w tej chwili i ulżyć przynajmniej części zrozpaczonych rodzin, tym bardziej, że obecność izraelskich żołnierzy w Gazie może sprawić, że Hamas zacznie mordować kolejnych porwanych. Perspektywa rodzin osób starszych znajdujących się w Gazie czy żołnierzy jest inna niż perspektywa rodzin dzieci i kobiet, które są pierwsze w kolejności, jeśli dojdzie do jakiejś wymiany. Jest to dramat ogromny dramat dla wszystkich porwanych rodzin i niemal niemożliwy orzech do zgryzienia dla osób podejmujących ostatecznie decyzję.
Jeśli do takiej wymiany by doszło teraz lub w rezultacie innych negocjacji Izrael prawdopodobnie zażądałby zwolnienia wszystkich kobiet i dzieci bez ograniczeń co do ich liczby oraz by zakładnicy musieliby być zwolnieni za jednym razem w całości w pierwszy dzień zawieszenia broni a nie po 10 osób na dzień, tak jak to sobie wyobraża Hamas.
W tej chwili problematyczny jest podział porwanych pomiędzy różne siły i organizacje w Strefie Gazy. Największa grupa zakładników znajduje się w rękach Hamasu, część jednak znajduje się pod kontrolą Islamskiego Dżihadu (konkurującego z Hamasem w Strefie) oraz w prywatnych domach gazańskich mafii. Prowadząc niebezpośrednie negocjacje z Hamasem Izrael oczekuje, by jakakolwiek umowa dotyczyła wszystkich tych osób, czyli Hamas musiałby sam wpłynąć na pozostałych mniejszych graczy.
Ponieważ nie ma oficjalnych komunikatów i żadnych decyzji czy chociażby propozycji ze strony Izraela nie wiemy, czy częścią jakiejkolwiek umowy byłoby także 4 zakładników przetrzymywanych w Gazie od 2005 i 2014 roku. W dwóch przypadkach najpewniej chodzi o ciała żołnierzy, by rodzina mogła ich godnie pochować. Temat ten przewija się w mediach od początku aktualnej wojny.
W mediach izraelskich pojawia się wiele spekulacji, komentatorów, opinii byłych generałów, którzy wypełniają studia telewizyjne próbując przewidzieć co przyniesie ta czy inna strategia. Tylko, że to sytuacja bez precedensu z wieloma wrażliwymi aspektami, z których najważniejsze jest sprowadzenie zakładników do ich domów. Ich rodziny też codziennie oglądają wiadomości i apelują o rozważne przekazywanie newsów podkreślając, że każda plotka, spekulacja wywraca ich życie do góry nogami.
Największe organizacje działające na rzecz praw człowieka i kobiet są codziennie szturmowane przez rodziny porwanych i oczywiście rządy zaangażowanych krajów. Na razie wciąż z miernym skutkiem.
Od pierwszego dnia od porwania Izrael usiłuje otrzymać listę zakładników i informacje na temat ich stanu zdrowia. Z nagrań z kamer miejskich wiemy, że jeden z mężczyzn o imieniu Hirsh stracił rękę w ataku granatem, a następnie został porwany. Porwana została kobieta w bardzo zaawansowanej ciąży i najprawdopodobniej urodziła w Gazie będąc w niewoli. Noa Argamani, 26 letnia została porwana wraz ze swoim chłopakiem z festiwalu Nova. Zdjęcie z błagalnym: Nie zabijajcie mnie! w stronę napastników obiegło cały świat. Jej mama jest w tej chwili w ostatnim stadium raka i według lekarzy zostało jej bardzo niewiele czasu. Trudno sobie wyobrazić co czuje Noa i co czuje jej rodzina mając na uwadze, że mogą nie zdążyć się ze sobą pożegnać, a matka może umrzeć z myślą, że jej jedyna córka, jedyne dziecko jest w rękach największego wroga Izraela. Wśród porwanych jest cała rodzina Bibas, matka, ojciec i dwójka małych dzieci: 10 miesięczny Kfir i 4 letni Ariel.
Każda historia chwyta za serce i wiele rodzin ma poważne lęki związane ze zdrowiem najbliższych, którzy są ciężko chorzy lub potrzebują na stałe leków, jak na przykład nasz rodak Alex Dancyg – wieloletni pracownik Muzeum Yad Vashem, który wiele lat poświęcił na budowanie dialogu polsko-żydowskiego.
Na koniec warto podkreślić, że w dniu 7 października nie zostali zaatakowani tylko Żydzi. Wśród zamordowanych i porwanych są także Tajlandczycy (18 zabitych i 11 porwanych), Nepalczycy (10 zabitych), Filipini (5 porwanych) i wiele innych osób posiadających paszporty Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii czy Argentyny. A przede wszystkim są wśród nich Izraelscy Arabowie: Druzowie i Beduini, pokolenie Palestyńczyków. Terroryści nie mieli żadnego względu na pochodzenie ofiar, mimo, że zwracali się do nich po arabsku. Społeczność arabska mieszkająca w Izraelu wg. najnowszych ankiet w 70% stoi po stronie Izraela i identyfikuje się z Izraelem na niespotykaną dotąd skalę. Działania Hamasu są im obce kulturowo, religijnie i ideologicznie.
Nasze serca od 7 października są w Gazie. Czekamy na dobre wieści każdego dnia, w każdej chwili. Dla Izraelczyków czas się zatrzymał a życie nie wróci do normy, dopóki porwani nie zostaną sprowadzeni do domu.
Pracownik ZAKA na temat identyfikacji ciał po pogromie na południu Izraela
Dziękuję za ten ważny i dokładny artykul