Dzień po czwartych w ciągu dwóch lat wyborach do parlamentu przypomina już zdecydowanie filmowy Dzień Świstaka. Po raz zostaliśmy zaproszeni do urn i po raz kolejny prowadzimy te same rozmowy i z niemal tych samych powodów utworzenie koalicji znowu wydaje się być niemożliwe. W dzisiejszym wpisie mniej na temat wyników wyborów, a więcej ciekawostek w temacie.
A zatem co warto wiedzieć o izraelskich wyborach?
W izraelskim parlamencie jest 120 miejsc. Aby utworzyć koalicję rządzącą trzeba zdobyć co najmniej 61 mandatów.
W czasie wyborów nie obowiązuje cisza wyborcza, dlatego do ostatniego momentu poszczególne partie próbują wpłynąć na głos obywateli. Potrafią dzwonić z automatycznymi nagraniami do losowo wybranych osób, wysyłają smsy, pod punktem głosowania nierzadko znajdują się aktywiści chcący w ostatnim momencie przekonać niezdecydowanych.
W obecnych wyborach próg wyborczy przekroczyło 13 partii! Wśród nich mamy oczywiście partie żydowskie ale także dwie partie arabskie.
Aby oddać ważny głos należy wybrać jedną z powyższych karteczek, które oznaczają daną partię (nie konkretnego polityka) i włożyć do koperty, a następnie wrzucić do urny. Nie trzeba nic pisać, malować, zaznaczać. Po prostu wybrać karteczkę. Są one uzupełniane kilkanaście razy dziennie.
Głosy nieważne: Karteczki są bardzo cienkie, więc jeśli ktoś przez przypadek wziął więcej niż jedną karteczkę nawet tej samej partii, taki głos jest uznawany za nieważny. Tak samo nieważny jest głos, na którym zostało coś narysowane lub namalowane.
Przypadki fałszowania: pośród kilku sytyacji utkwiła mi jedna: usłyszałam o 95 letnim mężczyźnie na wózku inwalidzkim, który przybył do głosowania z opiekunką. Kiedy udał się za zasłonę by zagłosować pewien człowiek zbliżył się i zamienił głosy w kopercie. Sprawa została zgłoszona w punkcie wyborczym.
W większości punktów wyborczych można zagłosować bez uprzedniego rejestrowania się. Ktoś pojechał na urlop do Eilat i poza swoim miejscem zamieszkania i spontanicznie może oddać głos niedaleko hotelu.
Obywatele Izraela mogą głosować jedynie będąc na terenie kraju. Nie mogą głosować w Ambasadach poza pracownikami dyplomatycznymi.
Każdy może założyć partię i każdy może otrzymać budżet na kampanię wyborczą, ale w przypadku nie uzyskania 1% głosów trzeba koszty dofinansowania w całości zwrócić. W praktyce trzeba założyć swoje pieniądze, a później w razie sukcesu są one zwalniane. W obecnych wyborach jednym z przykładów była tzw. "partia ekonomiczna", która zdobyła 0.78% głosów co odpowiada 30 032 oddanych głosów. Ah tak niewiele brakowało. Teraz trzeba oddać 1,6 miliona szekli. To musi boleć...
Marginalne partie: Inną partią, która nie otrzymała wystarczającej liczby głosów w obecnych wyborach była partia "Tylko Zdrowie" prowadzona przez Avni Arie, który w czasie pandemii wyrósł na lidera antyszczepionkowców. Partia zdobyła 15 tysięcy głosów. Największym zaskoczeniem dla mnie jest w ogóle obecność partii małżonki zabójcy Itzhaka Rabina - Larissa Trimbobler-Amir (wyszła za mąż za Yigala Amira już po tym jak znalazł się w więzieniu). Partia uzyskała 610 głosów. I nie wiem czy na serio czy komuś się karteczki pomyliły.
Nie wiem czy jest inny kraj, w którym w wieczór wyborczy przed i po ogłoszeniu wyników na żywo improwizują najlepsi komicy w kraju z programu Eretz Nehederet, czyli wspaniały kraj.
I nie wiem czy zdarzyło się już na świecie w demokratycznym kraju, by w dzień po czwartych z rzędy wyborach rozmawiać już o piątych z powodu braku wiary w stworzenie stabilnej koalicji.
Szacuje się, że każdorazowo dzień wyborczy kosztuje państwo 1,5 miliarda szekli. Nie tylko dlatego, że trzeba przygotować punkty wyborcze i zatrudnić ludzi ale także dlatego, że dzień wyborczy to dzień roboczy w ciągu tygodnia (nie może być w Szabat, ponieważ osoby religijne nie mogłyby zagłosować), który...jest dniem wolnym od pracy ale opłacanym z budżetu państwa. Co ciekawe sklepy i centra handlowe są otwarte. Czyli jednak ktoś musi pracować. Sama popełniłam ten błąd i wybrałam się wczoraj na zakupy. Kolejki, dzieci, lody i feta.
I pomyśleć, że w naszym kraju ekscytujemy się wyborami :-) ha, ha. Super opisałaś przebieg wyborów, no cóż - jak to znoszą Izraelczycy? Pewnie jak wszędzie - część się angażuje do szaleństwa, a część po prostu usiłuje żyć normalnie. Dla Pana Premiera obecna sytuacja może być mu bardzo na rękę. Tego rodzaju zamieszanie przykrywa inne sprawy.