Jeśli myślisz, że o Izraelu wiesz już wszystko zawsze znajdzie się ktoś kto Ci wypomni, że właściwie to masz o nim blade pojęcie. I zazwyczaj mają racje:)
Interesuję się Izraelem od blisko 8 lat.Czy to jest dużo czy mało? Trudno powiedzieć. Zdecydowanie lepiej brzmi 20 czy 30 lat, ale tam też mi się tak znowu nie spieszy. Idealistyczna młodość musi wybrzmieć w moich poglądach. Za kilka lat przyjdzie czas na rekonstrukcje ideowe i rewizję planów i nadziei, z jakimi przyjechałam do Izraela. Kilka dni temu po miesiącu niecierpliwego wyczekiwania przyszła paczka z zastrzykiem lektur na najbliższe miesiące. Jako, że w ciąży, a już na pewno w ciąży w czasach korony, sprawdza się u mnie jedynie wariant półleżący (najlepiej z nogami do góry) możliwość czytania książki w ojczystym języku w tzw. wolnym czasie jest nie lada gratką. Poniżej kilka wybranych pozycji, które pójdą na pierwszy ogień!
W mojej lipcowej bibliotece znalazło się kilka książek nieco "starych" ale interesujących właśnie ze względu na możliwość spojrzenia na minione idee z perspektywy czasu.
Taką książką jest na pewno "Izrael w cieniu fundamentalistów" Uriego Hupperta, którego miałam okazję poznać, a nawet nagrać wywiad w 2014 roku na temat ówczesnej wojny "Zug Eithan" (LINK do materiału). To, co autor opisywał kilkanaście lat temu jako niepokojące zmiany w systemie politycznym i społecznym Izraela dziś obserwujemy w Izraelu jako rzeczywistość, a nawet już historię. Fundamentalizm religijny w Izraelu jest faktem i przyciąga do siebie coraz więcej zwolenników, co widać w każdych kolejnych wyborach. Intrygująca choć niełatwa pozycja dla zaawansowanych. Czytam po kilka stron dziennie, bo właściwie każdy wątek trzeba przemyśleć.
Im dłużej jestem w Izraelu tym bardziej interesuję się polityką. Choć jej nienawidzę i zawsze
dochodzę do tego samego wniosku, że to najbrudniejsza z dziedzin, swoim brudem może nas obywateli albo "uwalić' na długie lata lub jako tako nie przeszkadzać. Stąd wybór kolejnej pozycji w lipcowej bibliotece - "Bibi. Burzliwe życie i czasy Beniamina Netanjahu" autora Anshela Pfeffera. Wybrałam rodzaj biografii ponieważ fascynuje mnie jak wychowanie, wartości rodzinne i osobowość wpływa na przywódców. Nie dalej jak wczoraj na Placu Rabina w Tel Avivie odbyła się największa demonstracja (ok 50 tys uczestników) w czasach korony, która choć była zapowiadana jako apolityczna szybko stała się jednym wielkim "NIE" wykrzyczanym w stronę rządzącej partii Likud i premiera Netanjahu. Życiorys rodziny Netanjahu oraz jego samego już wcześniej wydawał mi się bardzo ciekawy perspektywy psychologicznej. Na razie brnę przez rozdziały związane z życiorysem dziadka i ojca Beniamina, którzy jak się okazuje (dla mnie) byli mocno związani w ruchem syjonistycznym od jego najwcześniejszych lat będąc przez całe swoje życie zaangażowani w oddolne działania na rzecz utworzenia Państwa Izrael. Wprawdzie "nie ręka w rękę" z Ben Gurionem (byli jego zaciekłymi przeciwnikami), ale obecni na kartach historii.
Książka "Wszystkie winy Izraela" autorstwa publicysty i dziennikarza Andrzeja Koraszewskiego to zbiór artykułów i esejów na temat antysemityzmu i nowego antysyjonizmu, o którym mówi się za mało. Międzynarodowe media bardzo często zbyt powierzchownie i po taniości relacjonują nierówna walkę na linii Palestyńczycy - Izraelczycy.
Niewątpliwym atutem książki jest próba polemiki z konkretnymi zarzutami powtarzanymi pod adresem Izraela na internetowych blogach i stronach FB poczytnych indywidualności. Styl polemiki i moralizatorstwa Pana Andrzeja doda z pewnością kilku dobrych argumentów dla mnie i dla tych, którzy jednak wciąż wierzą, że nie wszystkiemu winny jest Izrael.
Poniżej wybrany fragment:
"Czy spotkała się Pani z nazwiskiem Mudar Zahran? Urodzony w Jordanii Palestyńczyk mówi o sobie, że jest praktykującym ortodoksyjnym muzułmaninem, potomkiem uciekinierów ze wschodniej Jerozolimy. Jak opowiada w tym wywiadzie, jego dziadkowie posłuchali nawoływań arabskich przywódców ostrzegających, że Żydzi będą "zarzynać Arabów jak owce", i zbiegli do Jordanii. Jego rodzina należała do jednej z bogatszych w Jerozolimie i odbudowała swoją pozycję w Ammanie. Mudar otrzymał solidne wykształcenie, dziś wielu ludzi nazywa go przywódcą palestyńskiej opozycji. Mieszka w Londynie, w Ammanie skazano go zaocznie na dożywotnie ciężkie roboty. Władze skonfiskowały również jego majątek. W akcie oskarżenia, wśród jego innych zbrodni, był grzech opublikowania kilku artykułów w prasie izraelskiej. Jego grzechem pierworodnym jest mówienie "Palestyna, moja miłość". Mudar Zahran starannnie definiuje, co rozumie przez słowo "Palestyna" - to cały obszar byłego mandatu Palestyńskiego, z którego Arabowie otrzymali siedemdziesiąt siedem procent. Zahran powtarza za poprzednim królem swojego kraju: "Jordania to Palestyna, a Palestyna to Jordania". Zdziwi się Pani, ale on uważa, że podział Mandatu Palestyńskiego był sprawiedliwy. Arabowie stanowili większość i dostali 3/4 terytorium. Żydzi dostali mniej niż 1/4, ale Arabowie nie wyrazili na to zgody.
Mudar Zahran uważa, że to był największy błąd i największa tragedia Palestyńczyków, że od tamtego czasu walczą z niewłaściwym wrogiem. Wrogiem Palestyńczyków są arabskie dyktatury popychające ich do nieustannej wojny z Izraelem. Widzi, że Arabowie mają prawa, których Palestyńczycy nie mają w żadnym arabskim kraju. W Izraelu Palestyńczycy, którzy stanowią dwadzieścia procent społeczeństwa, mają 15% miejsc w parlamencie. W Jordanii, gdzie stanowią lwią większość, mają zaledwie 9%.
Zahran opisuje los Palestyńczyków w krajach arabskich: trzymani w obozach, bez prawa do opieki medycznej, wykształcenia, prawa swobodnego poruszania się, wykonywania wielu zawodów, a wreszcie mordowani, jak to się dzieje obecnie w Syrii. Ten los Palestyńczyków nikogo na Zachodzie nie interesuje, tak jak nie interesuje prawdziwy obraz sytuacji Palestyńczyków w samym Izraelu."
Spore nadzieje wiążę także z książką "Proces Eichmanna" Deborah Lipstadt kupioną na
przecenie za 10 zł z wyszperanym niszowym sklepiku internetowym. Na pewno wielu z Was słyszało o tym człowieku, którego Mosad w słynnej akcji porwania sprowadził 1960 roku z Argentyny do Izraela. O samej akcji porwania czytałam wiele lat temu w książce "Mosad. Najważniejsze misje izraelskich tajnych służb specjalnych". Adolf Eichmann został postawiony przed izraelskim wymiarem sprawiedliwości w 1961 roku a jego proces trwał ponad 50 dni. Dla wielu mieszkańców młodziutkiego państwa Izrael historie i zeznania świadków z Obozów Zagłady przytaczane w trakcie przesłuchań były wstrząsające. W Izraelu często słyszałam, że był to moment przełomowy dla izraelskiej świadomości. Otwarto na nowo rany ocalałych z Holokaustu, wreszcie wsłuchano się w ich historie i przeżycia. Wielu potomków Ocalałych dopiero wówczas usłyszało o Zagładzie, z której cudem uratowali się ich rodzice. Jedną z takich wzruszających historii, którą dane mi było usłyszeć z pierwszej ręki jest opowieść Lili Haber, która jest córką mężczyzny, który znalazł się na słynnej "Liście Schindlera". O swoim odkryciu w dorosłym już życiu opowiada w moim wywiadzie z 2014 roku. (LINK do wywiadu z Lili).
"Palestyńskie wędrówki" autorstwa Raja Shehadeh "rzucały mi w oczy" w internetowych
księgarniach już od jakiegoś czasu. Do tej pory nie zdecydowałam się na ich lekturę być może z przekory. Przecież mieszkam w Izraelu. Piszę o Izraelu. Ale do tej lektury skłoniła mnie dopiero rozmowa Pawła Smoleńskiego z Raja przytoczona w książce "Oczy zasypane piaskiem", którą przeczytałam bardzo uważnie, jednym tchem choć niezwykle ciężkim. Raja jest jednym z tych idealistów, którzy walczą o uwagę pięknym, wyrafinowanym słowem. Docierają do najgłębszych pokładów empatii poprzez miłosny język człowieka zakochanego w Palestynie, ale nie jako politycznym państwie ale właśnie jako wyidealizowanym krajobrazie. W codziennym dyskursie na temat konfliktu izraelsko - palestyńskiego słyszymy często o religijnym znaczeniu Ziemi Izraela, jako danej im przez samego Boga. Izraelski patriotyzm słychać donośnie w wielu zakątkach świata. Raja - Palestyńczyk, poeta z miasta Ramallah tak pięknie opisuje miłość do palestyńskiego, pustynnego krajobrazu, że jego miłość w niczym nie ustępuje miłości Żydów do Izraela. We wstępie pada:
"Palestyna jest od wieków jednym z krajów najczęściej odwiedzanych przez pielgrzymów i podróżników. Relacje z podróży po Palestynie, które miałem okazje czytać, nie opisują znanego mi kraju, raczej krainę wyobraźni podróżników. Palestyna jest stale wymyślana na nowo - z katastrofalnym skutkiem dla jej rdzennych mieszkańców.
Dla kartografów i dla podróżników opisujących ten kraj w obszernej literaturze podróżniczej liczył się nie on sam i jego realni mieszkańcy, tylko utwierdzenie czytelników w ich poglądach religijnych lub politycznych. Mam nieśmiałą nadzieję, że moja książka nie wpisze się w tę niechlubną tradycję."
Spodziewam się równie bolesnej i trudnej lektury, ale mam poczucie, że to jedyna droga, by pozostać empatycznym uczestnikiem tutejszej rzeczywistości. Mam przeczucie, że jeszcze o niej napiszę pare słów.
"Mossad Exodus" autora Gad Shimron to jedyna pozycja po angielsku, która opowiada kulisy operacji Mojżesz. Była to karkołomna misja powierzona Mosadowi przez ówczesnego premiera Menachema Begina. Jej celem było sprowadzenie do Izraela tzw. Felaszy, czyli Żydów Etiopskich. Od tej akcji minęło ponad 30 lat. Lata niełatwej asymilacji w izraelskim mozaikowym społeczeństwie na pewno nie były łatwe dla pierwszego pokolenia etiopskich Żydów w Izraelu. Do dziś pracują oni na najniższych stanowiskach, za niskie wynagrodzenia. To pokolenie, które zapłaciło bardzo wysoką ceną za lepszą przyszłość swoich dzieci. Dziś te granice i uprzedzenia są o wiele mniej widoczne w przypadku nowego pokolenia, które już urodziło się w Izraelu. Mosad ma w swojej historii kilka innych słynnych misji sprowadzania Żydów orientalnych z krajów arabskich, gdzie po powstaniu Państwa Izrael ich życiu zagrażało niebezpieczeństwo. Takie historie także mnie fascynują, gdyż pokazują determinację i pewnego rodzaju utopijną wizję Ben Guriona, który upatrywał w Izraelu celu wędrówki dla każdego Żyda błąkającego się od wieków po świecie.
Comments